poniedziałek, 13 kwietnia 2009

Dobre początki





Rozpoczęcie budowy odbyło się bez mojej obecności. P. Paweł przyjął do wiadomości, ze jestem do jego ograniczonej dyspozycji , ale generalnie nie mogę nadzorować budowy, stąd ma sobie radzić i kwestie niejasne konsultować z inspektorem nadzoru i projektantem. Przed wyjazdem , zamontowałem pompę "Abisynkę", przekazałem plac budowy oraz klucze do skrzynki elekrtrycznej i tylnej bramy. Przekazałem też wszystkim zainteresowanym aktualizację projektu architektonicznego i konstrukcyjnego, chociaż wbrew moim nadziejom nie była to ostatnia ani kompletna aktualizacja. Tak jest jednak z projektem indywidualnym tworzonym przez młodych zapracowanych architektów , którzy muszą dzielić czas na bardzo absorbującą pracę, dom oraz swoje inwestycje i zainteresowania. Przemek z Kasią przeprowadzają się do własnego domu w Łomiankach, który wymaga bezustannego nadzoru, a jest to z rodzinnego punktu widzenia zdecydowany priorytet względem Jarnołtowskiej. Ola oprócz bardzo absorbującej pracy ma wspinaczkę, kurs tłumacza itd. Tak więc muszę wykazać się daleko idącą wyrozumiałością - i wydaje mi się, że ją wykazuję. Na marginesie zmagań Elżbiety i Kasi/Przemka z deweloperami, u których zakupili nieruchomości to na razie wygląda na to, że budowa domu własnym sumptem jest zdecydowanie bardziej bezpiecznym sposobem inwestowania własnego kapitału.

Początek budowy wydaje się być z innej bajki, takiej, którą chyba polubię. Inwestor bawił na nartach w Livigno w Italii a prace na działce postępowały. Czas po nartach wykorzystywałem do porządkowania spraw budowlanych oraz zaprojektowania instalacji elektrycznej i teletechnicznej, które postanowiłem wykonać samodzielnie. Rozplanowanie tras kablowych , gniazd zasilających wewnętrznych i zewnętrznych, obwodów oświetleniowych, wyłączników zmierzchowych, czujników ruchu itd. to tematy, którymi się zajmowałem popijając wieczorami dobre trunki zakupione w strefie wolnocłowej, po cenach, które mogą wpędzić w alkoholizm najbardziej opornych. Zarówno narciarstwo jak postęp prac projektowych przebiegały bez zakłóceń, tak więc wyjazd należy uznać za niezwykle udany. W trakcie pobytu we Włoszech negocjowałem z BRM Brudnicki .warunki umowy dotyczące stolarki i mam nadzieję w tym zakresie nastąpił postęp. Po przyjeździe do Wrocławia zastałem Jarnołtowską zmienioną niezwykle. Kłódka na bramie, ochrona budowy, wykop pod fundament, pryzmy ziemi , kostka brukowa zwieziona. Byłem pod wrażeniem ! Zdjęcia pokazują na ile krajobraz z sadowniczo - rolniczego uległ istotnej zmianie.

niedziela, 12 kwietnia 2009

No to zaczynamy



Podpisanie umowy z firmą OZBUD oznaczało, że budowa rozpocznie się w ciągu kilku najbliższych tygodni.
W międzyczasie finalizowałem rozmowy z p. Łukaszem z firmy Michalczyk w kwestii bramy garażowej Hormanna oraz podpisałem umowę z inspektorem nadzoru. Obecność na budowie p. Piotra Wasilewskiego dodaje mi otuchy, gdyż jego znajomość fachu budowlanego sprawdziłem na kilku inwestycjach firmowych. Niebezpiecznie zaczęły się przeciągać i komplikować negocjacje z firmą od stolarki budowlanej - BEM Brudniccy, w wyniku czego byłem bliski zerwania rozmów. Zmiany personalne w tej firmie i sztywna postawa w kwestii warunków płatności nie napawały optymizmem. Również nie zadowoliła mnie oferta i perspektywa współpracy z p. Golą dotycząca wykonania okapu i elewacji drewnianej. Doszedłem do wniosku, że trzeba poszukać firmy lokalnej do wykonania tych prac lub porozmawiać z OZBUDem . Ola w tym czasie rysowała kolejne wersje sadzawki i rozpoczęła negocjacje odnośnie wykonania terazzo , którym miały być wyłożone taras murek rabaty, sadzawka, obszar przed drzwiami wejściowymi oraz, co wzbudza moje wątpliwości część wnętrza domu czyli hol wejściowy korytarzyk i kuchnia. Wobec takiego dużego wyboru ładnych płytek podłogowych terazzo w domu wydaje mi się złym pomysłem - dyskusje jednak trwają wobec uporu projektantów . Po wizycie na TARBUDZIE - targach budowlanych we Wrocławiu zacząłem rozmyślać nad wykonaniem gruntowego wymiennika ciepła dla powietrza pobieranego do wentylacji, dla dalszego zmniejszenia strat ciepła i poprawienia sprawności jego odzysku z powietrza wyrzucanego z domu.
W kwestii samej budowy to p. Paweł - kierownik budowy zdecydował, że zaczyna od poniedziałku 30 marca 2009 r. Ponieważ w tym czasie zaplanowaliśmy z Elzbietą wyjazd na narty do Livigno początek działań ekipy budowlanej nastąpił bez udziału Inwestora. Przed wyjazdem chciałem aby przywieziona została na działkę zakupiona kostka brukowa. Mimo, że p. Sławek Dymała z firmy ROADTECH oglądał wjazd i działkę pierwszy duży samochód z kostką zakopał się zaraz przy wjeździe i skutkowało to zablokowaniem na 2 godziny Jarnołtowskiej, lekkim uszkodzeniem płotu na naszej posesji i płotu sąsiada. Ciężarówka została finalnie wyciągnięta - ale problem dostawy kostki pozostał. Musiała być wożona mniejszymi samochodami, co skutkowało dla mnie oczywiście wzrostem ceny transportu. Negocjacje z opornym w tym zakresie Inwestorem zmniejszyły oczekiwania dodatkowych nakładów w tym zakresie o połowę.
W piątek 27 marca stwierdziłem, że OZBUD zaczął już działać. Ścięta została część drzew, co w perspektywie najbliższego sezonu sadowniczego rozwiąże problem obfitych plonów gruszek. Przywiezione zostały płyty do ułożenia drogi dojazdowej.że OZBUD w tym zakresie nie liczy na opatrzność, tylko podchodzi do tematu profesjonalnie. Rozwiązało to również problem dowozu kostki brukowej.

niedziela, 22 marca 2009

Długa przerwa



Wbrew pozorom długa przerwa w pisaniu kolejnych postów nie wynika ani z zastoju w realizacji przedsięwzięcia , ani z wrodzonego lenistwa. Po prostu sprawy Jarnołtowskiej nabrały takiego tempa, że pogodzenie ich z obowiązkami zawodowymi, rodzinnymi i aktywnością kulturalno - sportową spowodowały, że z dnia na dzień odkładałem napisanie kolejnego odcinka sagi budowlanej. W ostatnich miesiącach dużo czasu spędziłem na rozmowach - negocjacjach , ustaleniach z potencjalnymi wykonawcami zasadniczych zadań , na które podzieliłem inwestycję. Mimo opowieści o kryzysie na rynku budowlanym nie zauważyłem zbyt dużej determinacji firm, do których zwróciłem się o przygotowanie oferty. Bez odwoływania się do parapsychologii i doświadczenia zawodowego muszę bezkrytycznie stwierdzić, że z grona firm , z którymi rozmawiałem faworyci nie zawiedli i z jednym wyjątkiem od razu wiedziałem z kim będę finalnie negocjował i podpisywał umowy. Moim głównym zadaniem było wybranie firmy budowlanej. Wola i nadzieja na dogadanie się z firmą OZBUD - zaprzyjaźnionego kolegi tenisisty Marka Pozlewicza - miało kluczowe znaczenie dla inwestycji. Po kilku spotkaniach - wymianie poglądów, kosztorysów opinii o dachu i sposobie jego ocieplania dogadaliśmy szczegóły i 20 marca podpisaliśmy umowę , kluczową moim zdaniem dla inwestycji. W poniedziałek 23 marca przekazuję kierownikowi budowy - sympatycznemu i konkretnemu Pawłowi Mroziewiczowi działkę do realizacji dzieła i mam nadzieję, że będzie to dobre otwarcie inwestycji. Druga kluczowa decyzja dotyczyła instalacji sanitarnych - czyli ogrzewania, wody , kanalizacji ( niestety powrót do szamba jest cofnięciem się cywilizacyjnym 15 lat do tyłu) . Mój wybór znowu był klarowny. Początki dywagacji na temat nowoczesnego, czyli ekologicznego , efektywnego i ekonomicznego systemu ogrzewania rozpocząłem od korespondencji z polskim reprezentantem austriackiej firmy Oschner. Po kilku miesiącach korespondencji , dywagacji, ustaleń wybrałem firmę Ecomotyl oferującą technologię grzewczą firmy Oschner. Pan Grzegorz Żurakowski namówił mnie, w trakcie negocjacji, na rezygnację z bardzo preferowanego systemu solarnego, wspomagającego grzanie ciepłej wody, na korzyść drugiej pompy ciepła Oschner Europa. Skoro postanowiłem uwierzyć w profesjonalną wiarygodność p. Grzegorza to podążę za jego sugestiami. W międzyczasie doszliśmy do wniosku, że zmieniamy sposób wentylacji mechanicznej , zgodnie z sugestiami firmy podwykonawczej Ecomotyla czyli Rekuperatory.pl , z którymi również korespondowałem. Wybór wykonawcy instalacji sanitarnych wiąże się również z wyborem grzejników kanałowych, stanowiących istotny element cenowy instalacji sanitarnych. Od początku zastrzegłem sobie, że ich wybór oraz dostawa będzie po mojej stronie. Projekt został przygotowany, na oczywiście najdroższym rozwiązaniu - rodem z Beneluxu, grzejnikach firmy Jaga, o niespotykanie wyśrubowanych parametrach, nieosiągalnych dla konkurencji. Zrządzeniem losu ich dystrybucją w Polsce zajmuje się dobrze mi znana z technik konferencyjnych -firma ANB z Warszawy. Korespondowałem z wieloma producentami grzejników od PURMO po czeski MINIB , ale mimo, że cenowo byli konkurencyjni, to technicznie istotnie jednak odstawali. Suma summarum pozostało na Jadze i negocjuję przyjazną ( wobec aktualnego kursu EUR) ofertę i przekażę wynik negocjacji p. Grzegorzowi. Moc pracy teraz przed ekipą motyli p. Grzegorza , ale mam nadzieję, że będzie dobrze, mimo, że wciąż mamy problemy ze sterowaniem ogrzewaniem, gruntowym wymiennikiem ciepła i innymi dodatkowymi tematami, które się rodzą z wiosną np. drenaż obwiedniowy
Długie dywagacje i korespondencja z kilkoma wykonawcami dotyczyła kolejnego kluczowego elementu czyli stolarki. Nie sądziłem, że będzie to taki trudny temat wobec ilości firm zajmujących się stolarką. Rozpatrywane były różne systemy profili aluminiowych, różne systemy - fasadowe, okienne, różne systemy drzwi przesuwnych. Największe zaufanie wzbudzili we mnie właściciele firmy Ker3MR z Wrocławia, ale ich oferta wyraźnie nie spodobała się Przemkowi. Ostatecznie okazało się, że jedyną, znaną nam firmą, która może zaproponować akceptowalny system mieszany - fasadowo-okienny jest firma Schuecco i z jej dystrybutorami prowadziłem dalsze dywagacje. Oferty przedstawiło kilka firm z Wrocławia i kilka z Polski - głównie znanych Przemkowi z realizacji na dużych obiektach. Ostatecznie zdecydowałem się na ofertę firmy BEM Brudniccy i z nimi prowadzę ustalenia dotyczące treści umowy i warunków handlowych.
Kolejnym wykonawcą, rekomendowanym przez Olę jest firma od elewacji drewnianych i oferująca wykonanie trudnego elementu czyli okapu doklejonego do żelbetowej konstrukcji domu oraz prostej sprawy czyli drewnianej elewacji na części zewnętrznych ścian. Pan Marcin Gola , z którym spotkałem się w Warszawie zasugerował pewne rozwiązania konstrukcyjne, dobór materiałów itp. Ma teraz przygotować szczegóły konstrukcyjne i skonkretyzować ofertę , aby można przygotować i podpisać umowę na realizację. Czekam wiec cierpliwie aby jego działania umiejscowić w harmonogramie prac.
Prace projektowe Oli spowodowały też przewrócenie koncepcji tarasu i przylegającej sadzawki ( patrz rysunek !!). Po burzliwej wymianie maili doszliśmy na szczęście do wersji akceptowalnej przez głównych uczestników zmagań i po raz kolejny będę musiał wycofać propozycję złożoną przez p. Anetę , w ramach jej prac nad tą częścią ogrodu.
Ostatnie zmagania wiążą się z pracami kamieniarskimi . Ola pracuje nad terazzo czyli bardziej światową nazwą płyt lastriko , które 20 lat temu, własnoręcznie produkowałem na Berberysowej. Na szczęście technika poszła na przód i mam nadzieję, że nie będę tego własnoręcznie szlifował maszyną, która na Berberysowej wzbudzała takie wibracje, że do dzisiaj pamiętam jak trudno było z nią pozostać na tarasie i nie spaść do ogrodu.
Szef firmy kamieniarskiej o bardzo polskiej nazwie ROADTECH przygotował bardzo rozsądna ofertę i mam nadzieję z nim również się dogadać w kwestii wykonania prac kamieniarskich - drogi dojazdowej, placu przed garażem, ścieżek, krawężników rabat itd. Wyliczenie potrzebnej ilości kostki - niemal 100 ton zrobiło na mnie wrażenie. Kostkę trzeba będzie kupić możliwie szybko, wobec przewidywanego boomu dotyczącego robót drogowych i deficytu materiałów.

Na koniec wspomnę jeszcze o bramie garażowej. Przemek wymyślił bramę spełniającą jego ideę zlicowania powierzchni bramy z elewacją i musiałem długo przekonywać dealerów Hoermanna, że mają taką bramę w najnowszym katalogu. Próbuję się dogadać w tej sprawie z firmą Michalczyk, ale na razie główna rozbieżność polega na oczekiwanych przez nich warunkach handlowych - czyli płatnością 100% przed montażem, co powoduje u mnie odruch mało przyjazny. Mam jednak nadzieję, że dojdziemy do porozumienia.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Zima , ale praca wre







Moje obawy dotyczące reperkusji związanych z upublicznieniem bloga w kręgach urzędników Wydziału Architektury Urzędu Miasta Wrocławia na szczęście okazały się nierealizowane. Spotkanie face to face z moją koleżanką ( nie wiem czy nie należy użyć czasu przeszłego w kwestii sympatii koleżanki do mnie ) przebiegło w chłodnej atmosferze, ale okoliczności saperskie w trakcie tego spotkania - wykopano bombę obok Urzędu - umożliwiły mojej koleżance na skrócenie wymiany poglądów na temat relacji klient - Urzędnik do niezbędnego minimum potrzebnego do ewakuacji przed wybuchem. Ewakuacja Urzędu stała się faktem i rzeczona bomba będzie pewnie ostatnim wspomnieniem kontaktów z koleżanką , której imię i nazwisko pozostanie moją słodką tajemnicą.
Pani XY , którą przy kolejnej wizycie w Urzędzie poprosiłem o przyjazną opinię o projekcie zamiennym (złożonym z zachowaniem wszystkich terminów i załączników) wskazała na kilka uchybień , które to uchybienia wbrew pomstowaniu młodych , gniewnych projektantów postanowiłem karnie uzupełnić. Tak więc dałem zarobić znudzonemu pracownikowi komercyjnego punktu ksero w Urzędzie , zrobiłem kserokopie kilku dokumentów , dopiąłem je do projektu i z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku zabrałem przemarzniętą oczekiwaniem pod Urzędem ET, której optymizm inwestycyjny chyba nie wzrósł podczas tego oczekiwania.
Wbrew otaczającemu mnie czarnowidztwu jeszcze przed Nowym Rokiem w kolejnej przesyłce poleconej odebranej przez ET z naszego Urzędu Pocztowego znalazłem oczekiwaną decyzję zatwierdzającą projekt zamienny i zmieniającą pozwolenie na budowę stosownie do zaistniałych zmian. O tym pozytywnym fakcie powiadomiłem młodych, gniewnych projektantów, którzy wraz ze swoimi drugimi połowami chwilowo przebywali na sylwestrowym wyjeździe w Berlinie.
Okres pobytu świąteczno - noworocznego młodych gniewnych projektantów w Żernikach został wykorzystany na kilka merytorycznych spotkań , podczas których wymiana poglądów odnośnie detali architektonicznych uzmysłowiła mi jak wiele jeszcze spraw jest do ustalenia i jak wiele detali do dopracowania aby wizja projektantów i moja spotkały się w akceptowalnym punkcie. Dyskutowaliśmy kwestie stolarki , obudowy wystających części dachu , okładziny kamiennej na część pod tym daszkiem , tarasem, itd.
Tematy , które rozesłałem do rozpatrzenia dla kilku poleconych firm to właśnie stolarka i instalacje ogrzewania wod/kan.
W międzyczasie, korzystając z tego, że zima po Nowym roku zrobiła się piękna namówiłem ET na kilka wycieczek z aparatami foto do Jarnołtowa , na działkę, do karczmy i nad Bystrzycę . Zdjęcia pokazują, jak urokliwa może być zimowa sceneria.

środa, 5 listopada 2008

Zmiany projektowe







Rozpoczęcie inwestycji zostało przesunięte na wiosnę, stąd mamy czas na prace koncepcyjne i projektowe. Ostatecznie zaakceptowany został nowy kształt dachu i widok frontu domu. Nie podzieliłem zdecydowanej opinii duetu projektantów o przewadze nowego wyglądu nad poprzednim ale względy praktyczne są dla mnie istotniejsze, a zachwyty nad formą mam nadzieję nastąpią, jak zobaczę dom wybudowany. Przemek i Ola dopracowują projekt a ich wizyty we Wrocławiu i moje w Warszawie umożliwiły dyskusje i uzgadnianie stanowisk. Nowy kształt domu to przede wszystkim uproszczenie stolarki , która jest zasadniczym elementem architektonicznym, to łatwiejsze mocowania zewnętrznych żaluzji przeciwsłonecznych , które zastąpiły rolety. Na pierwszy ogień dyskusji wzięty został pokój video i kwestia okna , które tam się pojawiło. Przemek chciał aby na frontowej elewacji pojawiło się duże okno ( witryna ?) na całą szerokość pokoju. Ja oponowałem gdyż nie chcę mieć ekranu projekcyjnego w świetle okna. Rzeczywiście elewacja przednia budynku z takim dużym oknem wyglądałaby bardziej efektownie, ale otwarcie domu na ulicę i sąsiada nie jest wskazane i rodzi komplikacje z aranżacją pomieszczenia. Ostatecznie okno ( witryna ?) zostało zmniejszone do połowy ściany, ekran stały będzie po drugiej niższej stronie pomieszczenia . Przemek pokonał moje obiekcje odnośnie zastosowania drewna na elewacji i ustaliliśmy, że poziome deski pojawią się na bramie garażowej , elewacji we wnęce frontowej oraz na ścianie pokoju video od strony tarasu. Bez wątpienia oznacza to, że chce znaleźć mi zajęcie - malowanie elewacji - abym zbyt często nie odwiedzał ich w Warszwie. Teraz dywagujemy nad szerokością witryn szklanych na ścianie od strony tarasu - czy mają być zgodne z modułem 120cm , czy 240cm , w którym module mają być mieszczone drzwi na taras z pokoju dziennego oraz markiza zacieniająca taras w dni słoneczne, pod którą będę jadał pyszne śniadanka. Wykonałem odręcznie projekt pokoju video , który w zakresie barku został zmodyfikowany przez Przemka - i aranżacja jest już prawie dopracowana. Barek w pokoju video prezentuje się okazale, więc przeniesienie parapetu kuchennego z Berberysowej ma szansę powodzenia. Przemek zaproponował i rozmieścił świetliki w dachu tak aby nie było ciemnych pomieszczeń w domu. Bardziej atrakcyjnie wyglądają świetliki kopułkowe , ale solidniejsze i bardziej praktyczne wydają się być świetliki firmy Velux , prostokątne, o konstrukcji jak okna dachowe , z hartowaną szybą, a nie plastikową kopułką. Wciąż do ustalenia jest bardzo wiele detali, ale krok po kroku będziemy je rozwiązywali.
Ja skupiam się teraz nad dywagacjami na temat instalacji teletechnicznych, elektrycznych i audiowizualnych. Wstępną koncepcję systemu dźwięku multiroom z zastosowaniem serwera muzycznego mam. Rozmyślam nad systemami automatyki do rolet, regulacji temperatury w pomieszczeniach, oświetlenia i regulacji oświetlenia , kamer podglądu otoczenia domu, interkomu do bramy, sygnalizacji otwarcia bramy i drzwi w domu , systemu alarmowego, zintegrowanego systemu sterowania. Muszę podjąć decyzję w jakim stopniu chcę wykorzystać zintegrowany system sterowania , w jakim stopniu umożliwić podgląd i sterowanie zdalnie poprzez internet. Będę chciał aby podgląd otoczenia domu z kamer był możliwy internetowo, włączenie , wyłączenie systemu alarmowego również - ale np. sterowanie ogrzewaniem czy oświetleniem wydaje mi się niepotrzebne. Na rynku znane są różne systemy automatyki dla "inteligentnego" domu - ale nie odpowiadają moim wymaganiom , lub są zbyt drogie abym się na nie zdecydował. Tak więc zima zapowiada się pracowicie, aby przed wiosną podjąc decyzje i zaprojektować wszystkie systemy. Prowadzę rozmowy z kolegą tenisowym - właścicielem dużej firmy budowlanej OZBUD i mam nadzieję na namówienie go do realizacji budynku.




niedziela, 5 października 2008

Jesień na Jarnołtowskiej




Jesień na Jarnołtowskiej była w tym roku szczególnie ładna.
Elżbieta pielgrzymowała po Izraelu i Jordanii a ja postanowiłem posadzić za płotem drzewa i krzewy , które zakupiłem oraz systematycznie zbierałem gruszki , których nadzwyczajna obfitość spowodowała problemy z dystrybucją. Zbierałem je systematycznie i obdarowywałem : zakład opieki nad upośledzonymi dziećmi w Żernikach, sąsiadów z Berberysowej , pracowników w firmie ProAUDIO-AVT, dzieci, babcię Helenę, Stawskich, znajomych, którzy mnie odwiedzili itd. Ponownie przekonałem się, że pozostawienie takich drzew owocowych na działce nie ma sensu gdyż nie ma co zrobić z taką ilością opadających owoców, które gniją pod drzewami - po prostu jak w socjalizmie klęska urodzaju.
W sobotę 27.09.2008 przywiozłem drzewka i krzewy, ziemię i narzędzia na działkę i zabraliśmy się z Supłem za sadzenie Supeł szalał na działce, obszczekiwał sąsiadów i okoliczne Burki ale również nie omieszkał się wytarzać w zgniłych gruszkach pod drzewami.
Efekt nasadzeń był dla mnie zadowalający, wypełniłem swoje marzenie wbicia sztychówki , posadziłem 2 brzozy, jarzębinę, bez w 3 kolorach. W kolejnym tygodniu dokupiłem jeszcze w Castoramie 3 krzewy pnących róż oraz krzew Ilex z czerwonymi kulkami. Jak widać na zdjęciu zainteresowała się tym również Elżbieta. Nasadzenia za płotem będą dla mnie również testem bezpieczeństwa okolicy - czy nie zostaną ukradzione / zniszczone. Na razie- odpukując - nic na działce nie zginęło ani nie zostało zniszczone.
Na początku października przyjechała na Berberysową pani Aneta Penar z Art Flora i przywiozła trzy koncepcie projektu ogrodu. Elżbieta uczestniczyła w oglądaniu / omawianiu - przy okazji pochwaliła się przed fachowcem swoimi dokonaniami w ogródku na Berberysowej. Koncepcje przedstawiane przez panią Anetę są interesujące , chcę jeszcze się zastanowić, przedyskutować je z Elżbietą , Olą i Przemkiem. W trakcie spotkania wypunktowanych zostało sporo uwag, oczekiwań , propozycji. Wariant pierwszy wydał nam się najbardziej udany. W ciągu miesiąca mamy przekazać swoje uwagi i pewnie stworzony zostanie mikst tych trzech propozycji oraz uwag Elżbiety , Przemka i Oli i będzie to podstawa do zlecenia wykonania projektu. Propozycje zostały narysowane na papierze, nie mam ich skanu, więc nie zostaną opublikowane. Zacząłem tez już wstępne rozmowy z firmami budowlanymi i instalacyjnymi , ale na razie nie ma odzewu, chociaż pozytywne jest to, że jak zobaczyli projekt i wizualizację budynku, to stwierdzili, że chętnie do takiego nietypowego obiektu się przymierzą

poniedziałek, 15 września 2008

Na razie łopata odłożona


Moje nadzieje na rozpoczęcie inwestycji jeszcze w tym roku zostały wstrzymane po rozmowie z Przemkiem i Olą . Po analizie projektu i wykonaniu wizualizacji doszli do wniosku, że nie pewni czy przygotowany projekt jest tym co chcieliby zrealizować. Ponieważ poważnie traktujemy całe przedsięwzięcie, a ja chciałbym zrealizować projekt, który będzie spełniał moje oczekiwania i będzie dobrą referencją dla Przemka i Oli wstrzymałem poczynania związane z poszukiwaniem wykonawcy i przesunąłem rozpoczęcie inwestycji na wiosnę. Umowa między nami jest taka, że przygotowują propozycje zmian, które dotyczyć mają głównie dachu i do końca grudnia definitywnie kończymy wszelkie prace projektowe , włącznie z wykonaniem projektu budowlanego, tak aby od początku roku można zacząć poważne rozmowy z wykonawcami. W opinii Przemka i Oli będą chcieli również nieco uprościć konstrukcyjnie dach , tak aby cały budynek nie był takim trudnym technicznie obiektem do zbudowania. Moja determinacja aby jednak w majestacie prawa wbić w tym roku sztychówkę w glebę Jarnołtowskiej zwróciła się więc w stronę ogrodu. Rozległość działki wydała mi się na tyle duża, że wykonanie wstępnych prac z tyłu działki oraz żywopłotu wokół działki , na znacznej długości płotu, wydawała mi się rozsądna - niech roślinki rosną , skoro nie będą kolidowały z budową. Zakupiłem kilka książek i broszur dotyczących ogrodów oraz program do projektowania. Program okazał się być zupełnie nieprzyjazny , stąd postanowiłem nie tracić na niego czasu - stratę 100 zł , bo tyle kosztował odżałowałem. Poszukiwanie projektanta, a być może również wykonawcy ogrodu, doprowadziły mnie do pani Anety Penar , właścicielki pracowni Art Flora z z pobliskiej ulicy Zemskiej. Pani Aneta na pierwszym spotkaniu wybiła mi z głowy racjonalnymi argumentami zaczynanie prac w tym roku. Ma przygotować 3 wstępne koncepcje ( koszt 400 zł) i jedna z nich lub mikst może być podstawą do wykonania projektu ( koszt 4000 zł ) oraz późniejszego wykonawstwa. Moja determinacja do tego aby coś jednak zacząć skończyła się na planach posadzenia kilku drzew za płotem od strony pól i w tym celu odwiedziłem polecany przez ET punkt sprzedaży roślin przy ogrodzie botanicznym, gdzie nabyłem 2 drzewa, a kilka następnych mam zamiar nabyć za 2 tygodnie ( bez , jarzębina, kasztanowiec amerykański ) i wygospodarować dzień na ich posadzenie. Zleciłem też wykonanie wstępnego kosztorysu na bazie istniejącego projektu - kosztorys wskazuje, że z pewnością nie będzie to obiekt "budżetowy" i trzeba być przygotowanym na ok. 1 mln zł kosztów budowy. Zacząłem tez zastanawiać się nad instalacjami i mam zamiar powysyłać zapytania ofertowe dotyczące instalacji wewnętrznych - głównie ogrzewania oraz poszukać firmy zainteresowanej wykonaniem stolarki aluminiowej , która będzie z pewnością kluczowym elementem domu.