wtorek, 8 lipca 2008

Poszukiwania i kupno działki


Decyzja o budowie nowego domu implikowała działania związane z poszukiwaniem działki. Moje największe nadzieje dotyczyły działki na Komeńskiego, gdzie przecież mamy połowę starego bliżniaka na 1000 m2 działce. Niestety po pierwsze nasz dom rodzinny jest w skrajnie opłakanym stanie, i dla mnie ( votum separatum Oli) nie nadaje się do modernizacji na dom spełniający moje oczekiwania. Wykup działki od sąsiada zamieszkującego drugą połowę bliżniaka byłby rozwiązaniem idealnym , wówczas zburzenie starego domu i postawienie na dużej działce nowego domu byłoby 100% spełnieniem moich marzeń - niestety okazało się to nierealne . Sąsiedzi nie chcieli rozmawiać o sprzedaniu działki , stąd pomysł został zawieszony i co gorsza prawdopodobnie nie ma szans nigdy się urzeczywistnić. Do mediacji zaangażowałem nawet panią Władysławę, zwaną Bożenką - właścicielką niegdyś ( 40 lat temu) wiodącego na osiedlu sklepu spożywczego, a obecnie biura nieruchomości - równie zasiedziałą Żerniczanką jak autor. Pani Bożenka, przejęta moimi i swoimi nieskutecznymi staraniami o pozyskanie działki w Żernikach próbowała sprzedać mi atrakcyjną działkę w Gałowie, ale wiedziałem, ze rezystancja Elżbiety wobec planów budowy w tak "dziewiczym" terenie będzie nie do przezwyciężenia, stąd nie nabyłem działki w Gałowie.
Jeżdząc na rowerze w szeroko rozumianych okolicach Żernik , gdzie zdecydowanie chciałbym dalej mieszkać, od czasu do czasu trafiałem na tablice informacyjne o sprzedaży działek, ale kontakty ze sprzedającymi były na tyle zniechęcające, że nie widziałem sensu rozpoczynania poważnych rozmów.
W czasie jednej z wycieczek rowerowych na piwo do Karczmy Rzym zobaczyłem na płocie posesji w Jarnołtowie ogłoszenie o sprzedaży domu i dużej działki na jego zapleczu. Zapisałem telefon i nazwę agencji nieruchomości i okazało sie, że w sprzedaży pośredniczy biuro Grazyny Lityńskiej naszej świadek ślubnej. Rozpoczęliśmy więc rozmowy. Nie interesował nas zakup domu, tak więc zaproponowaliśmy Grażynie aby przekonała właścicieli do podziału działki na dwie części - jedną z domem i drugą zapleczową , z wjazdem od Jarnołtowskiej. Sprzedający - małżeństwo Magdalena i Adam Ciesielczuk przystali na naszą propozycję. Ustaliliśmy cenę gruntu na 168 640 zł , podpisaliśmy umowę przedwstępną 18.07.2006 r. , wpłaciliśmy zaliczkę i znany im geodeta zaczął procedurę podziału. Geodeta okazał się niestety bardzo niekompetentny i jego poczynania na tyle nieudolne, że procedura podziału i wszystkie formalności z tym związane wlokły się niemiłosiernie. Nasze naciski na Grażynę i właścicieli działki aby pogonili geodetę i zlecili to kompetentnej osobie nie przyniosły skutku, a czas płynął. W międzyczasie ceny działek zaczęły istotnie piąć się w górę, tak więc przestałem wierzyć, że transakcja dojdzie do skutku na ustalonych warunkach. Państwo Ciesielczuk okazali się na szczęście osobami dotrzymującymi umowy i 10.02.2007 r. podpisaliśmy umowę / akt notarialny nabycia działki, zapłaciliśmy należną kwotę oraz podatki i staliśmy się właścicielami działki o pow. 2000m2 w Jarnołtowie. Na zdjęciu widok działki w lecie 2008, a wiec rok po zakupie. Owocowe drzewa - grusze i jabłonie są niestety do wycięcia, gdyż koliduja z domem. W lecie 2007 r zanotowaliśmy niezwykły urodzaj gruszek i jabłek , którymi obdarowaliśmy znajomych.

Brak komentarzy: